Jakiś czas temu zostałam poproszona przez nauczycielkę mojego syna o przedstawienie w szkole prelekcji na temat zdrowego odżywiania. Przygotowując się do tego wyzwania, znalazłam w internecie sporo zdjęć, opowieści, dziwnych historii i trochę się przeraziłam, a szczególnie statystykami, opisami chorób dietozależnych, dietami cud wyniszczającymi organizm, a także wspomnieniami ludzi, którzy schudli (efekty poparte zdjęciami typu „przed i po”, z pewnością wykonanymi tego samego dnia i obrobionymi w Photoshopie).
Skąd bierze się otyłość? Nie z braku czasu czy pieniędzy na lepsze jedzenie, tylko głównie ze złych przyzwyczajeń, a co gorsza takich, które podświadomie przekazujemy naszym dzieciom. Oczywiście, najpierw trzeba zrobić badania i wykluczyć czynniki patogenne, takie jak zaburzenia poziomu hormonów tarczycy, a dopiero potem należałoby usiąść i określić zasady, które pomogą nam odnaleźć równowagę. Spróbujmy to zrobić...
- Śniadanie. Udowodniono, że ludzie jedzący treściwy pierwszy posiłek są pogodniejsi i zdrowsi. Przykładowo Anglicy. Z rana - po tych swoich tłustych parówkach czy jajkach na bekonie - na pytanie sąsiada: „How are You?”, zawsze odpowiadają z uśmiechem: „I'm fine”. Tam nie ma innej opcji. W Polsce, wychodząc rano głodni z domu, boimy się odezwać, w złości i pośpiechu pędząc do pracy. I jeszcze ci przechodnie na pasach, grrr.....
- Lunch – nasze II śniadanie. Kto z nas daje dzieciom owoce do szkoły albo sobie, pakując je razem z kanapką do torebki? Amerykanie mają powiedzenie „One apple a day keeps the doctor away” (w dosłownym tłumaczeniu: jedno jabłko dziennie trzyma doktora z daleka). Będąc na wakacjach we Włoszech, kupowałam moim dzieciom jabłka w cenie 6-7zł/kg. Dlaczego więc w Polsce kupuję je tak rzadko, jeżeli kosztują 1-2zł/kg?
- Obiad. Powinien być pełnowartościowy i urozmaicony. I to codzienne pytanie: „Co mam dziś ugotować na obiad?” Strasznie mnie ono irytuje, ale lubię być dobrą panią domu, więc obiecałam sobie, że w każde niedzielne popołudnie, wraz z dziećmi, będę przygotowywała jadłospis na cały nadchodzący tydzień. W ten sposób jest prościej, oszczędniej i nie przysparza nam to scen typu: „Fuj, ja tego nie zjem”(po tym, jak przez parę godzin w kuchni pocisz się, aby ugotować coś dobrego). Poza tym, mam wówczas przegląd tego, co jemy, czego zabraknie, a czego jest za dużo.
- Kolacja. Postępujmy według zasady: „śniadanie zjedz sam, obiadem podziel się z przyjacielem, a kolację oddaj wrogowi”. Jeżeli jednak późno chodzisz spać, nie pozwól, aby głód zdominował Twój czas spędzony z rodziną. W ostateczności zjedz coś lekkiego i najpóźniej o 19:00.
- Obżarstwo. Jak by nie było, jeden z siedmiu grzechów głównych. Jednakże nie odmawiajmy sobie jedzenia, bo należy ono do największych przyjemności życia. Dwa dobre pomysły w tym temacie, to szklanka wody przed posiłkiem, która częściowo wypełni żołądek i odpowiednie porcje na talerzach (bez dokładek). Według najnowszych badań przeprowadzonych w USA, to właśnie ilość kalorii, którą spożywamy, ma decydujący wpływ na naszą wagę.
- Wypróżnianie. Oczywiście mało elegancki temat, często pomijany, ale bardzo ważny. Trzeba stworzyć codzienną rutynę i spędzić rano przynajmniej 5 minut w toalecie. Warto! Wspomagacze - błonnik i jeszcze raz błonnik - owszem, lecz z umiarem. Większość odchudzających cud preparatów, a szczególnie tych reklamowanych w telewizji, pobudza metabolizm, co prowadzi nas prosto w pułapkę – do efektu jo-jo. Jeżeli cały czas będziemy stymulować nasze jelita, to po pewnym czasie zupełnie je rozleniwimy i nie będą chciały zrobić niczego same. Błonnik – nawet ten w tabletkach reguluje pasaż jelitowy i nie uzależnia. Pamiętajmy... Prawidłowo funkcjonujące jelita są bezcenne.
- Złe przyzwyczajenia. Walczmy z nimi! Często zapominamy, że to my (dorośli) decydujemy o tym, jaki smak z dzieciństwa zapamiętają nasze pociechy. Jeżeli chcą jeść na śniadanie tosty – świetnie, ale przemyćmy tu pełnoziarniste pieczywo. Na hasło „jesteśmy głodni” reagujemy fast foodem i słodyczami, a przecież możemy odpowiedzieć owocami czy bułką razową - zdrowiej i taniej. Na targu w Syrakuzach na Sycylii zachwycił mnie Pan sprzedający sery. Zapytał nasze dzieci, czy lubią mozarellę. Nie do końca potrafiły odpowiedzieć i utożsamić smak, więc Pan zrobił im kanapkę. Wziął żytnią, pełnoziarnistą bagietkę, przekroił ją wzdłuż, polał oliwą z oliwek, położył na niej świeżą mozarellę, pomidory oraz bazylię i przykrył górą. Na koniec pokroił bagietkę na trzy części. Dzieci były zachwycone! Sama chyba nie wpadłabym na to, że masło można czasem zastąpić oliwą z oliwek, która: obniża zły cholesterol, obniża poziom cukru we krwi, zapobiega nowotworom, korzystnie wpływa na odchudzanie i reguluje ciśnienie. Na hasło „chce mi się pić” podajemy pseudosoki lub napoje gazowane. Po co? Czy nie wystarczy woda lub woda z cytryną, do której dzieci wrzucą czasem parę kostek lodu, mrożoną truskawkę lub kilka listków mięty? To naprawdę działa! Czasem warto sobie przypomnieć, jak bardzo kształtujemy codzienność naszych pociech.
- Cukier. Statystycznie zjadamy od 50 do 70kg cukru rocznie, a jeszcze 30 lat temu zjadaliśmy go zaledwie 5kg. Udowodniono, że to właśnie cukier, a nie tłuszcz, w największym stopniu wpływa na ilość tkanki tłuszczowej w organizmie. Naukowcy proponują nam w alternatywie glikozydy stewiowe z liści stewii – słodsze od cukru i prawie niekaloryczne.
- Ruch. WHO wpisało aktywność fizyczną w podstawę piramidy żywienia, czyli w jej najistotniejszą część. Czasem (najczęściej wieczorem) jesteśmy już tak zmęczeni, że ostatnią rzeczą, na jaką mamy ochotę, są ćwiczenia. Oszukujemy się, że tyle się dziś nachodziliśmy, nasprzątaliśmy, ale przecież nie o te mięśnie tutaj chodzi. Wystarczy 10 minut dziennie, żeby wzmocnić mięśnie brzucha - to one są połową sukcesu. Możemy też znaleźć aktywność, która sprawi nam przyjemność. Ja uwielbiam tańczyć i niedawno odkryłam Zumbę (godzina w tygodniu). Każdy znajdzie jedną godzinę, nawet biegając między pracą, domem, a dziećmi z ich tysiącem zajęć dodatkowych. Jedna godzina tylko dla Ciebie. Niesamowite! Przez ten wysiłek nie tylko spalasz kalorie, ale też ładujesz akumulatory na następne wyzwania. Polecam...
W Polsce przeszło 60% mężczyzn i 50% kobiet jest otyłych lub ma nadwagę. To epidemia! Czas się zatrzymać i zastanowić nad tym, że to właśnie my (i tylko my!) decydujemy o tym, co jemy i jak wygląda nasza dieta. Życzę Wam powodzenia!